Biba u Królika w Chrzypsku Wielkim
Kim jest Pan Bogdan Królik oraz jak wielką rolę (pośrednio) odgrywa w życiu niemal każdego ogrodnika wie chyba większość z Was. Dla osób, które nie mają pojęcia dedykuję kolejny akapit. Cała reszta może śmiało go pominąć :-)
Nie będę tu zbyt dużo na ten temat pisać, bo pomyślicie, że mi za to zapłacił. Przekonacie się jednak, że nic z tych rzeczy! :-P Pan Królik jest niewątpliwie człowiekiem biznesu, szanowanym i cenionym, a w dodatku (a może głównie?) największym producentem cebulek kwiatowych w Polsce. Podejrzewam, że każdy z czytających ten post na własne oczy widział choć jedną roślinę, której początek miał miejsce właśnie w Chrzypsku Wielkim. Czy po takim opisie Wasz obraz jest nieco pełniejszy? Jeśli nie – odsyłam do oficjalnej strony internetowej :-)
Przemierzyłam na rowerze dystans Wronki – Chrzypsko wielkie (ok. 20 km) aby zobaczyć tę sławną „Holandię w Polsce”. Szczerze przyznam, że wypatrywałam pól tulipanowych już z daleka, kiedy moja nawigacja wskazywała 20 minut do celu. Ci, którzy już odwiedzili to miejsce pewnie chichoczą pod nosem, a reszta może się domyślić – na marne. Nie musicie mi jednak współczuć, pięknie kwitnący polski rzepak zdołał mnie nieco pocieszyć. :-)
Kiedy dotarłam już do Chrzypska, zbliżając się do ulicy Rolnej 13 na mojej twarzy pojawiło się chyba coś w rodzaju miny karpia… od razu jednak prostuję – nie był to zachwyt ani żadne pokrewne uczucie. O co chodzi? Zaraz Wam wszystko wyjaśnię. Zaczniemy jednak od końca, który to koniec powinien być początkiem, ale według topografii obszaru jest na samym końcu… No nieważne, czytajcie dalej :-)
Holandia w Polsce!
Nie no, muszę przyznać, że jest pięknie. Pola tulipanów robią wrażenie i chyba każdy chciałby zrobić sobie tam zdjęcie aby poczuć się jak Sylwia Grzeszczak w tym teledysku – KLIK
Aha! Jeszcze jedno! Jako, że specyfika uprawy taka a nie inna, pamiętajcie aby wybrać niezbyt ekskluzywne obuwie.
Teraz wyjaśnię Wam czym spowodowana była mina karpia na mojej twarzy. Jest też jedna rzecz, która, mówiąc najprościej, zwyczajnie mnie wkurzyła. Chodzi o nazwę całego wydarzenia… Odpowiedzcie sobie szczerze, jakie wyobrażenia macie kiedy słyszycie „Międzynarodowe Targi Tulipanów”? Rozkładając to na części pierwsze można zacząć się zastanawiać czy organizator rzeczywiście wie co oznaczają terminy „międzynarodowe” oraz „targi”, „tulipanów” się nie czepiam, bo rzeczywiście było ich tam sporo. Ja wiem, że porównanie może niezbyt trafne ale przeanalizujcie choćby targi Gardenia – setki wystawców z całego świata, a tutaj? Jeden, z Polski.
Wprawdzie organizator nie ukrywa całego programu imprezy jednak jak dla mnie duży minus za tę nazwę. Nie jest adekwatna do tego co się tam dzieje, wprowadza w błąd i rozczarowuje.
No właśnie, a co się tam dzieje? Przewijajcie w dół :-D
Dmuchana ścianka wspinaczkowa, zjeżdżalnie dla dzieci, ujeżdżanie byka – kluczowe atrakcje w każdych Międzynarodowych Targach! Dodatkowo wesołe miasteczko, elektryczne samochody, Crazy Dance, przejażdżki na kucu, a nawet zawody jeździeckie :-D
Punkty gastronomiczne – wiadomo, tu się nie czepiam. Piękne zapachy grillowanej kiełbasy, karkówki, szaszłyków i innych specjałów. Wspólny biesiadny stół, pod namiotem, na wypadek deszczu.
Jak to na każdych targach, albo raczej targowiskach można się obkupić. A jeśli to impreza związana z roślinami to można się spodziewać, że dostaniemy to co najlepsze :-)
To wszystko jest jednak niczym w porównaniu z… ciuchami! Koszule, koszulki, polary, skarpetki, spodnie, akcesoria typu: torby, torebki, paski, portfele i wiele wiele innych! Takie rzeczy, moi Drodzy, możecie spotkać na MIĘDZYNARODOWYCH TARGACH TULIPANÓW w Chrzypsku Wielkim!
Jednym z ciekawszych elementów krajobrazu całej imprezy było tulipanowe pole, na które każdy miał swobodny dostęp, nawet ze swoją własną łopatą. Żywe okazy tulipanów, w pełnej krasie można było bez żadnych ceregieli wziąć i wykopać z ziemi. Potem oczywiście trzeba za taką roślinę zapłacić, ale summa summarum chyba się opłacało. Natomiast widok był nieco zabawny, kojarzył mi się z ryżowym polem uprawianym przez chińczyków (bez urazy). Zobaczcie sami :-)
Chciałabym tylko dodać, że w żaden sposób nie neguję tego typu imprez. Jechałam do Chrzypska z nieco innym wyobrażeniem całego wydarzenia. Wiem, że wiele osób świetnie się bawiło i powraca tam co roku, okej, ja to rozumiem i nawet się nie dziwię. Natomiast wolałabym aby nosiło ono nazwę, która lepiej obrazowałaby jak wygląda to w rzeczywistości. Oczywiście myślałam już nad tym i mam kilka propozycji, jednak w żadnej z nich nie ma słów „międzynarodowy” czy „targi”.
Koniecznie dajcie znać czy byliście w tym miejscu i jak Wam się podobało! Może macie swoje propozycje nazwy? Zbierzemy w jedną całość i podeślemy do Pana Królika :-)
Niesamowity widok taki ogrom tulipanów, to jedne z moich ulubionych kwiatów, uwielbiam ich piękne radosne kolory i energię którą wnoszą do domu;)
Pola tulipanów robią duże wrażenie:))Gdy jednak między kwiatki wsadzimy ludzi nie wygląda to już tak ciekawie:)
Przepiękne kwiaty, po prostu wow! I świetna relacja :). Pisz częściej :)
Jak na polskie warunki taka mała impreza i tak jest bardzo interesującym wydarzeniem. Szkoda, że w Polsce większość produkcji ogrodniczej schowana jest pod szklarniami :( W Małopolsce trudno jest znaleźć coś co może tak cieszyć oko jak takie pola tulipanów.
Ale super soczyste te zdjęcia! Piękne te tulipany.